Archiwum październik 2007


paź 30 2007 Równe prawa emerytów
Zasady waloryzacji rent i emerytur tzw. starego portfela, uzależniające stopniowe podwyższanie świadczeń od wieku emerytów i rencistów są zgodne z konstytucją - uznał we wtorek Trybunał Konstytucyjny, badając przepisy ustawy o emeryturach i rentach z FUS.

Chodzi o osoby, które od 1 marca 1993 r. do 31 grudnia 1998 r. otrzymały zaniżone świadczenia emerytalno-rentowe, wyliczone w oparciu o niższą kwotę bazową. Zgodnie z ustawą budżetową z 1993 roku, że względu na brak środków, emerytury i renty były wyliczane w oparciu o kwotę bazową, stanowiącą 91 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a nie 100 proc. - jak to było wcześniej. Od wejścia w życie ustawy o emeryturach i rentach z FUS w 1999 roku świadczenia wyliczane są od kwoty bazowej w wysokości 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

Obniżenie kwoty bazowej zostało zakwestionowane orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 1995 roku, które - zgodnie z ówczesnym prawem - Sejm odrzucił większością 2/3 głosów.

Nowelizacja ustawy o rentach i emeryturach z FUS z 2004 roku wprowadziła dwie różne zasady waloryzacji tych świadczeń; osobom urodzonych przed 1 stycznia 1930 kwota bazowa miała być podwyższona do 2006 roku, a urodzonym po 31 grudnia 1929 roku - do roku 2010.

Pytanie prawne w tej sprawie skierował do TK Sąd Okręgowy w Łodzi, jego przedstawiciel wnosił o stwierdzenie, że zasady waloryzacji tzw. starego portfela są niezgodne z konstytucją. Opinii tej nie podzielali w trakcie rozprawy - przedstawiciel Prokuratora Generalnego oraz przedstawiciel Sejmu.

TK przyznał we wtorek, że ustawa nie zapewnia przyjęcia identycznej kwoty bazowej dla wszystkich osób, które będą osiągać określony wiek w kolejnych latach, a osoby z obu tych grup w różnym wieku będą dochodzić do danego kwoty bazowej. Zwrócił jednak uwagę, że osoby najstarsze stosunkowo najdłużej pobierały świadczenia w niższej wysokości, dlatego zasadne jest, że najpierw ich świadczenia zostaną podniesione.

W ocenie Trybunału Konstytucyjnego różnicowanie wysokości świadczeń w zależności od daty ich ustalenia może budzić wątpliwości co do zasady konstytucyjności. "Zaskarżone przepisy mają jednak charakter czasowy i mają na celu usunięcie pro futuro wprowadzonych zróżnicowań, służą zatem lepszej realizacji zasady równości w dłuższej perspektywie czasowej" - zaznaczył TK. Według TK przyjęte rozwiązanie nie ma charakteru arbitralnego i jest w racjonalnym związku z celem i treścią regulacji.

Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Marek Kotlinowski. Według niego kwestionowany przepis narusza istotę prawa do zabezpieczenia społecznego. Podkreślił wysokość świadczenia emerytalnego powinna być uzależniona od stażu pracy i wysokości zarobków, a nie od wieku czy daty urodzenia.

Przepisy te obowiązują do końca tego roku - zgodnie z nowelizacją ustawy o rentach i emeryturach z FUS z 7 września 2007 roku emeryci i renciści tzw. starego portfela otrzymają wyrównanie świadczeń do pełnej kwoty bazowej od marca 2008 roku. Według danych ministerstwa pracy i polityki społecznej świadczenia w zaniżonej wysokości w roku ubiegłym pobierało 3,2 mln osób.
paź 26 2007 Wcześniejsze emerytury

Zachęcając 40- i 50-latków, by zostali przedwcześnie emerytami, rząd zabiera firmom wykwalifikowanych pracowników, państwu podatników, a gospodarce utrudnia rozwój.

Od wielu lat nasze wskaźniki aktywności zawodowej są dużo gorsze niż w innych krajach europejskich, także postkomunistycznych, chociaż strukturę demograficzną mamy relatywnie korzystną. Tymczasem dochowaliśmy się najmłodszych emerytów w Europie. Wielu z nich mogłoby pracować i nie obciążać budżetu.

Powinniśmy robić wszystko, aby zwiększać aktywność zawodową, bo poprawiłoby to wpływy do kasy państwa i wpłynęło na obniżkę kosztów pracy. Wówczas firmy mogłyby więcej inwestować i zatrudniać nowych ludzi. Na biernych zawodowo łożą ci, którzy pracują. Sprzyjając dezaktywizacji, ograniczamy sobie na dłuższą metę perspektywy wzrostu gospodarczego.

Dlaczego więc utrzymano na kolejny rok liberalne zasady przechodzenia na wcześniejszą emeryturę? Naszym nieszczęściem jest to, że już trzeci rok mamy kampanię wyborczą, a politycy boją się wówczas podejmowania niepopularnych decyzji.